Zjawisko nazywane powszechnie transem znane jest ludziom od tysięcy lat. Badaniem tego zjawiska zajmują się nie tylko klinicyści, którzy wykorzystują jego właściwości w medycynie. Są one też przedmiotem zainteresowania antropologów i psychologów religii, którzy pragną zgłębić wiedzę o tym, jaką rolę społeczną pełnił ten fenomen w różnych kulturach.
O ile w niektórych kulturach pierwotnych wchodzenie w odmienne stany świadomości i kontaktowanie się duchami przodków może być na porządku dziennym, dla ludzi żyjących w krajach z kręgu kultury zachodniej, zachowania takie mogą wzbudzić niepokój, niezrozumienie i być postrzegane jako przejaw zaburzeń psychicznych.
W wielu kulturach, trans był elementem obrządków religijnych, rytuałów uzdrawiania lub przepowiadania przyszłości. Ludzie nauczyli się wywoływać i kontrolować to zjawisko. Do jednych z najczęściej stosowanych w tym celu metod, należała deprywacja fizjologiczna, czyli nie zaspakajanie potrzeb natury fizjologicznej. Do kategorii też zalicza się posty, redukcję snu albo ilości bodźców ze strony otoczenia.
Źródła podają, że św. Piotr z Acantary nie spał więcej niż 1,5 godzin dziennie przez 40 lat, a św. Katarzyna z Sieny – słynna anorektyczka żyjąca w IV wieku, ograniczała swój sen poprzez spanie na twardej desce, zaledwie do pół godziny co drugi dzień.
Głodówki, krótki sen, izolacja
Wielodniowe lub trwające parę tygodni głodówki, krótki sen i przebywanie w izolacji (np. w jaskini, na pustyni, itp.) powoduje, że człowiek łatwo osiąga odmienny stan świadomości, któremu mogą towarzyszyć wrażenia wzrokowe lub słuchowe. Stosowanie tych technik w niewłaściwy, nieumiejętny sposób, może okazać się szkodliwe dla zdrowia. U niektórych może być związane z początkiem rozwoju psychozy.
Według lekarzy i psychologów, drastyczna redukcja informacji (bodźców) z otoczenia w długim czasie może spowodować objawy, takie jak depersonalizacja (uczucie odrealnienia), zaburzenia w obrazie ciała, halucynacje wzrokowe i słuchowe, spadek sprawności intelektualnej, podatność na propagandę i chwiejność emocjonalną.
Innym sposobem wywoływania transu może być kontrola oddechu lub ekstatyczny taniec. Na przykład w Indiach, od stuleci znane są praktyki „ograniczania oddechu” (pranajama), w których jogin siedzący w pozycji medytacyjnej, utrzymywał koncentrację umysłu i odpowiednio wstrzymywał lub opóźniał wdech i wydech. Kontrola oddechu nie jest też obca praktykującym buddyzm lub sufizm. W tradycjach tych wykorzystuje się też praktyki związane z tańcem, muzyką, śpiewem. Znanym elementem tradycji buddyzmu tybetańskiego są tańce lamów w czasie których praktykujący, przyodziani w rytualne stroje i maski, wykonują określone ruchy w rytm bębnów i trąb. Rytualny taniec mógł być elementem liturgii w czasie szczególnych świąt. Aby otrzymać poradę dotyczącą ważnych kwestii politycznych, Dalailama udawał się czasem do świątynie Nechung. Tam wykonywano tradycyjny rytuał, w czasie którego mistrz ceremonii wchodził w trans i poddawał się mocy bóstwa, które udzielało odpowiedzi na pytania zadawane przez duchowego przywódcę Tybetańczyków. Na koniec, mistrz wykonujący rytuał padał wycieńczony, a to, co działo się w trakcie rytuału miał pokryte niepamięcią.
Rytuały z wykorzystaniem masek i rytmicznej muzyki bębnów były też stosowane w plemionach afrykańskich. Śpiewanie pieśni lub inwokacja specjalnych dźwięków w czasie okrążania rytmicznym krokiem ogniska miała dla ludzi pierwotnych magiczne znaczenie i mogło być swoistym rodzajem modlitwy, podobnie jak spiralne wirowanie wokół własnej osi w tańcu derwiszów z zakonu Mavlevi – jednego z sufickich zakonów założonego w XII w. przez znanego poetę – Jalaluddina Rumi. Podobne znaczenie miał taniec hula dla Maorysów, który wykorzystywali go w celach duchowych, jak również terapeutycznych – jako element praktyki uzdrawiającej.
Praktyki oddechowe
W czasie wykonywania praktyk oddechowych w organizmie zachodzi szereg zmian chemicznych. W czasie tych ćwiczeń dochodzi do zdrowszego użycia płuc, aniżeli w normalnej aktywności: człowiek wdycha powietrze głębiej, lepiej wentyluje pęcherzyki płucne, reguluje pracę mięśni klatki piersiowej. Z kolei wstrzymywanie oddechu powoduje pełniejsze rozprowadzenie wchłoniętego powietrza po całym systemie.
Trans nie jest zjawiskiem statycznym, gdyż jego nasilenie może się zmieniać w czasie. Znany badacz transu i towarzyszącym mu reakcjom fizjologicznym – dr Ernest Rossi – twierdzi, że jest to naturalny stan fizjologiczny człowieka, który może pojawić się samoistnie. Kiedy głęboko odpływasz myślami do wspomnień z wakacji, przypominasz sobie szum morza i krzyk mew, ciepły dotyk sypkiego piasku na plaży i smak lodów waniliowych oblanych aromatyczną czekoladą – łatwo wchodzisz w tran. Podobnie dzieje się z dziećmi, które znudzone lekcją wpatrują się w jakiś punkt za oknem i nie słyszą, co się do nich mówi, albo u nastolatki pogrążonej w tańcu na dyskotece, która nie czuje, że jej pięty są zdarte do krwi. Trans może bowiem działać jak środek znieczulający. Dlatego wykorzystuje go się czasem przy zabiegach dentystycznych lub chirurgicznych, jeśli nie można podać środków chemicznych.
Kilka razy dziennie, nasz organizm w naturalny sposób przechodzi w coś, w rodzaj stanu spoczynku, mniej więcej co półtorej godziny. W tych okresach „zwolnionych obrotów” myślimy często o drzemce lub załatwianiu potrzeb fizjologicznych (jedzeniu, oddawaniu moczu), mogą pojawić się fantazje seksualne, ogólne rozproszenie myśli, ochota do przeciągnięcia się lub rozprostowania kości w czasie pracy. Rossi zalecał, aby umożliwić sobie kilkuminutową przerwę, dzięki której organizm zregeneruje swoje siły. W przeciwnym razie, jeżeli zignorujemy sygnały z organizmu informujące o naturalnej potrzebie odpoczynku, w jakimś czasie pojawią się objawy wzmożonego zmęczenia, rozdrażnienie, spadek koncentracji, a w konsekwencji nawet choroba.
Opracowano na podstawie tekstu, który ukazał się w miesięczniku Szaman w 2008 r. autorstwa dr Igora Pietkiewicza