Zdaniem antropologów, upamiętnianie tych, co odeszli, sięga czasów prehistorycznych. Sypanie kamiennych kopców, stawianie głazów, wybieranie miejsca spoczynku w cieniu rozłożystych starych drzew było obyczajem dalekich przodków wszystkich ludów. A poczynając od epoki antyku stawianie nieraz bardzo okazałych, czy wysmakowanych artystycznie nagrobków.
Sztuka sepulkralna
Wiele zabytków sztuki sepulkralnej, przetrwałych w lapidariach i muzeach, świadczy nie tylko o rzeźbiarskim kunszcie, ale i inwencji dawnych mistrzów. Przykładem może być nagrobek 11-letniego Antoninusa z II w. n.e., gdzie wokół postaci w stroju chłopca z patrycjuszowskiego rodu stanęło 12 figurek mężczyzn z atrybutami rozmaitych profesji: oficera legionów, senatora, urzędnika, architekta, kapłana, uczonego, żeglarza, bankiera, posiadacza dóbr, artysty. A krąg ten zamyka wyobrażenie Thanatosa, rzymskiego boga śmierci. Symbolizujący wszelkie warianty losów Antoninusa, jakie mogłyby stać się udziałem chłopca, gdyby Thanatos tak wcześnie nie stanął na jego drodze.
Nagrobne napisy, które przetrwały do naszych czasów, patetyczne, niekiedy wzruszające, pełne słów miłości i przywiązania, używane były przez wiele pokoleń. Pogrążeni w żalu małżonkowie, osierocone dzieci, zasmucone małżeństwo, pamiętający o zasługach zmarłego dla społeczeństwa obywatele – w podobnych słowach wyrażali swoje uczucia. Tak jak przedstawienia na płytach grobowych pewnych roślin: drzew i kwiatów. Dąb o złamanym konarze widniał na pomnikach mężczyzn zmarłych w sile wieku. Gałązkę rozkwitłej róży, rzeźbiono obok epitafiów niewiast, które odeszły w latach dojrzałych, nie doczekawszy starości. A róża w pąku, symbolizowała przedwczesny kres życia ledwie wyrosłego z dzieciństwa.
Często nagrobki zdobiły wyobrażenia liści bluszczu, antycznego symbolu życiowych cnót, albo lauru – oznaczającego zaszczytne dokonania życiowe. Aż do początków XX stulecia, na pomnikach umieszczano niekiedy płaskorzeźby kwiatów maku – w bukiecie z makówkami – wyobrażające wieczny, spokojny sen i wolność od trosk będącą udziałem zmarłych.
Barokowe, a później XIX-wieczne malarstwo stworzyło sposób przedstawiania ludzi, którzy już odeszli. Portrety malowane na podstawie wcześniejszego wizerunku wzbogacano o pewne symboliczne szczegóły. Kwiat słonecznika w ręku oznaczał, że osoba przedstawiona na portrecie ogląda już wiekuistą światłość, podobnie więdnąca gałązka róży. Obłoki płynące po pogodnym niebie, będące tłem wizerunku, też wskazują na odejście z tego świata. A wierzba płacząca, nieukojoną tęsknotę wciąż żyjących bliskich.
Nie tylko biżuteria
W muzeach kultury materialnej, przede wszystkim w Wielkiej Brytanii, ale też w krajach romańskich, można zobaczyć różne rodzaje przedmiotów codziennego użytku ale i ozdób noszonych w czasie żałoby. Serwety i serwisy obramowane czarną obwódką, świeczniki zdobione ciemnymi onyksami, lusterka w ramkach z hebanu czy gagatów.
Powszechne były różnego rodzaju czy wartości, ozdoby noszone przez niewiasty w czasie żałoby, Niektóre o kształtach mogących szokować… w naszych czasach. Jak chociażby modne od XVII stulecia zawieszki bądź broszki w formie złotej czy srebrnej trumienki. Niektóre modele, kryły w swoim wnętrzu szkielecik z kości słoniowej… Skromniejszą ozdobą, używaną też przez mężczyzn, były pierścionki żałobne ze srebra z oczkiem w formie czaszki, bądź tzw. „płaczącego oka” o tęczówce z onyksu i łzie z masy perłowej.
Największą kolekcję żałobnej biżuterii zgromadziło londyńskie Muzeum Wiktorii i Alberta. Epoka wiktoriańska celebrowała przeżywanie żałoby. To wtedy właśnie powstała sztuka sporządzania misternych plecionek z włosów utraconych bliskich. Osadzone na srebrnych czy emaliowanych płytkach, noszono jako medaliony, broszki czy breloki. Pamiętnikarze opisujący obyczaje XIX stulecia w Wielkiej Brytanii, wspominali o damach, które wpinały w kołnierzyki broszki z uplecionymi z włosów inicjałami nieżyjących małżonków. Niekiedy nawet… trzech.
Po zmarłych w pierwszych latach życia dzieciach, co niestety w tamtych czasach zdarzało się nierzadko, też pozostawały podobne pamiątki. Jeśli nawet nie w formie biżuterii, to jako oprawne w heban miniatury, zawieszane wśród pamiątkowych obrazków. Ten dość osobliwy, ponury obyczaj, zniknął dopiero w międzywojennym 20-leciu. Podobnie, jak umiejętność sporządzania podobnych pamiątek, czym trudniły się specjalistki zwane w Anglii „żałobnymi hafciarkami”.
Fotografie, filmy i nagrania
Nasze czasy pozwalają zachować pamięć o bliskich w znacznie bardziej rzeczywistej i przywoływanej w dowolnej chwili formie. Już nie tylko portrety, dagerotypy, uchwycone w ułamku sekundy fotografie. Dźwięk nagranego głosu, filmowe kadry, coraz doskonalsze sposoby zatrzymania obecności chwil, które minęły i ludzi, którzy odeszli.
Czy to wszystko pomaga w przeżywaniu żałoby i łagodzi ból straty? Psychoterapeuci, zajmujący się tym trudnym okresem w życiu uważają, że większość ludzi, przynajmniej przez pierwsze miesiące, unika przywoływania obrazu bliskiej osoby oglądanej na filmie. Wolą to czynić gdy nieobecność zostanie zaakceptowana, a wspomnienia, te dobre, pozostaną.