Można żyć normalniej

W Polsce toczy się batalia o wzrost świadomości w zakresie leczenia konopiami, a także o dostęp do leku i regulację kwestii statusu pacjenta. Podpisana przez Prezydenta RP nowelizacja Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii dopuszcza od pół roku stosowanie preparatów na bazie konopi. Ale to nie koniec batalii. O swoich przeżyciach opowiada Paulina Janowicz. Jej córka zmarła, bo lek nie dotarł na czas do apteki. Teraz Paulina pomaga innym.

Lekarze nie mają żadnego wsparcia ze strony ustawodawcy. Nie dysponują spisem chorób, w których mogliby proponować pacjentom kannabinoidy. Nie mają też wiedzy teoretycznej o działaniu konopi i nie potrafią właściwie wypisać recepty, a gdy już to zrobią – okazuje się, że pacjent nie może wykupić leku w aptece.

– Ludzie często potrzebują inspiracji, potwierdzenia, że ten rodzaj terapii jest dla nich właściwy, że może pomóc. Często nie mogą liczyć na autorytet lekarza, więc szukają na własną rękę i chętnie czerpią z doświadczeń innych – podsumowuje Paulina Janowicz, jeden z praktyków Punktu Informacji Konopnej.

Prywatnie Paulina Janowicz jest mamą. Z konopiami zetknęła się kilka lat temu, kiedy szukała sposobów na to, żeby pomóc małej Oli, swojej córeczce cierpiącej z powodu lekoopornej postaci padaczki. Paulina sięgnęła po legalny olej CBD, dzięki któremu udało się znacznie zredukować ilość napadów u małej Oli. Terapia była skuteczna, lecz okazała się niewystarczająca. Do jej uzupełnienia niezbędny okazał się susz konopi indyjskich, który można było pozyskać jedynie w ramach procedury importu docelowego.

Niestety Ola nie doczekała się leku – zmarła na 3 tygodnie przed dostarczeniem go do apteki. Jej mama przekuła osobistą tragedię w potężną moc i aktywnie działa na rzecz ruchu prokonopnego w Polsce.
Paulina Janowicz dzieli się nie tylko wiedzą, ale i doświadczeniami.

– Chociaż historia Oleńki miała tragiczny finał, było w niej wiele sukcesów, które mogą być dla ludzi inspiracją do podejmowania walki z tak ciężką chorobą – dodaje Janowicz.